środa, 30 listopada 2011

Ekstaza Świętej Teresy Bernini - czyli anielski Rzym część 2

Ekstaza Św. Teresy to jedna z najbardziej znanych i rozpoznawalnych, a jednocześnie jedna z najbardziej kontrowersyjnych rzeźb Berniniego.
W powstałej na zamówienie kardynała Cornaro, w latach 1647-1652, w kościele Santa Maria della Victoria kaplicy główną część kompozycji stanowią leżąca na obłoku Święta Teresa i anioł. Kaplica, będąca połączeniem architektury z rzeźbą stanowi typową dla baroku teatralną kompozycję. Po obu jej stronach, w lożach znajdują się sylwetki kardynała Cornaro oraz członków jego rodziny. Na świętą Teresę i anioła spływają wykonane z brązu złote promienie. Kiedy promienie oświetla światło dnia (padające z niewidocznego, znajdującego się w głębi kaplicy okna) na białe, marmurowe postacie Świętej i anioła spływa złocista poświata.
Święta Teresa w swojej autobiografii pisze:
„Ujrzałam obok mnie, po mojej lewej stronie, anioła w cielistym kształcie.(…) Nie był wysoki, ale niski i bardzo piękny. (…) W jego rękach ujrzałam długą, złotą włócznię, a na końcu żelaznego ostrza wydawało mi się, ze widziałam płomyk ognia. Wydawał się wbijać włócznię w moje serce kilkakrotnie tak, aby przeszła moje trzewia. Gdy ją wyciągnął pomyślałam, że wyciągnie je ze środka i pozostawi mnie całą w płomieniach wielkiej miłości do Boga. Ból był tak ostry, że zmusił mnie do wydania kilku jęków, a słodycz wyrządzona mi tym ogromnym bólem tak wielka, jakiej nikt nigdy nie chce stracić.”
Stojący nad Świętą Teresą anioł trzyma w ręku włócznię, którą właśnie wyjął z jej serca. Anioł delikatnie odsłania szatę, aby mógł ponownie zanurzyć ostrze w serce i napełnić niewiastę Bożą miłością. Anioł ma delikatne rysy i tajemniczo się uśmiecha, jakby wyrażał zrozumienie dla ekstatycznego uniesienia kobiety. Kobieca postać leży na plecach, oczy ma przymknięte, a usta rozchylone w niemej ekstazie. Wyraz jej twarzy wyraża ból i rozkosz równocześnie. Szaty niewiasty i anioła tworzą niemal jedność. Kompozycja jest wyrazem idealnego połączenia miłości ziemskiej z miłością niebiańską. Sam Bernini uważał, iż ..to najlepsze dzieło, jakie stworzył…
Jeden z synów Berniniego napisał o kaplicy:
Tak piękne omdlenie powinno być nieśmiertelne, ale ponieważ ból nie wznosi się do Boskiej Obecności w tym kamieniu Bernini uczynił go wiecznym.
I choć większość zachwytów dla dzieła Berniniego w kaplicy Cornaro dotyczy postaci Świętej Teresy, nie można nie zauważyć anioła, który jest siłą sprawczą tego bólu, ekstazy, uniesienia.
Patrząc na twarz Świętej Teresy mam nieodmiennie,(zapewne nie ja jedna), zgoła przyziemne skojarzenia, ale to już zupełnie inna historia.

Cytaty pochodzą z książki Geniusze Rzymu Jake Morrissey.

niedziela, 27 listopada 2011

Koncert pamięci anioła (ze zbioru opowiadań Trucicielka) Erica-Emmanuela Schmitta

Obok - Muzykujący anioł Melozzo da Forli.

Koncert pamięci anioła nawiązuje do biblijnej przypowieści o Kainie i Ablu. Kain i Abel byli synami Adama i Ewy. Kain był rolnikiem, a Abel pasterzem. Oboje złożyli Bogu w ofierze to, co mieli najlepszego; Kain płody ziemi, Abel zwierzęta ze swojego stada. Bóg przyjął ofiarę Abla, nie spojrzawszy na ofiarę Kainową. W przypływie zazdrości Kain zabił brata, za co musiał całe życie tułać się, by w końcu osiąść w krainie na wschód od edenu.
„Koncert pamięci anioła” jest jednym z opowiadań z tomu „Trucicielka” Erica-Emmanuela Schmitta. Trucizną jest według mnie obsesja, która niszy bohaterów wszystkich czterech opowieści.
W opowiadaniu „Koncert pamięci anioła” tą obsesją jest obsesja zwyciężania i odnoszenia sukcesu. Chris, młody chłopak, muzyk - sportowiec współzawodniczy o palmę pierwszeństwa z Axelem. Axel, nie dość, że jest niezwykle utalentowany, to jest także uczciwy, szlachetny, skromny i ufny, jest niczym przybysz z innego świata, jest niczym anioł. Jego talent to prawdziwy dar boży, podczas, kiedy umiejętności Chrisa to wynik długotrwałych ćwiczeń i wytrwałości.
Podczas sportowej rywalizacji Axel ulega wypadkowi. Znajdujący się w pobliżu miejsca zdarzenia Chris podejrzewając kolegę o symulowanie wypadku, pragnie najpierw zapewnić sobie zwycięstwo, a dopiero później pomóc uwięzionemu wśród podwodnych skał Axelowi. Kiedy wraca na miejsce wypadku Axel leży nieprzytomny na dnie morza. Przekonany o „zamordowaniu” rywala Chris oddala się szybko z miejsca wypadku.
Okazuje się jednak, iż Axel przeżył. Wypadek odmienia życie obojga. Chris gnębiony poczuciem winy chce uzyskać odkupienie, zmienia swoje życie poświęcając się pomaganiu ludziom słabym i chorym. Axel natomiast trawiony pragnieniem zemsty staje się bezwzględnym i podłym człowiekiem. Interesuje go wyłącznie zdobycie majątku oraz zemsta na tym, który skazał go na kalectwo.
Axel po dwudziestu latach od wypadku dowiaduje się o miejscu pobytu Chrisa. Jedzie tam, aby dokonać rozliczenia z przeszłością. Jak skończy się spotkanie dawnych rywali? Czy Chrisowi uda się odnaleźć dawnego Axela, tego dobrego i szlachetnego chłopca sprzed wypadku? Czy może Axel doprowadzi swój plan zemsty do końca, czy też poczuje skruchę. I który z nich był aniołem, który człowiekiem, a który zabójcą. I czy dobro w ostatecznym rozrachunku zwycięży?
Tytułowa trucizna, którą jest obsesja, niszczy bohaterów i członków ich rodzin.
W każdym z opowiadań (także w Koncercie pamięci anioła) pojawia się mimochodem, gdzieś w tle, postać Świętej Rity. To opiekunka bohaterów, patronka od spraw trudnych i beznadziejnych. Święta już za życia – jako piętnastolatka pojednała rodzinę swojego męża i rodzinę zabójcy, który brutalnie zasztyletował jej męża. Nienawiść zastąpiła miłością, a pragnienie zemsty – przebaczeniem. To właśnie Święta Rita jest takim pierwiastkiem anielskim w opowieściach ze zbioru Trucicielka. To dzięki niej opowiadania Smitta są nie tylko opowiadaniami o obsesji, ale też opowiadaniami o przemianie, o możliwości odpokutowania win i o umiejętności wybaczania najstraszliwszych zbrodni.
„Koncert pamięci anioła” podobał mi się najbardziej z czterech opowiadań. Tytuł opowiadania zaczerpnął autor od koncertu skrzypcowego Albana Berga, podczas słuchania którego rozpoczął pisanie opowiadania.
Muszę jednak przyznać, że opowiadania, aczkolwiek podobały mi się, to nie są moją ulubioną lekturą pióra Smitta. Być może to z powodu umiarkowanej sympatii dla tej formy literackiej, jaką są opowieści. I nie pomogło tu posłowie autora, w którym pisze o macoszym traktowaniu opowiadań przez czytelnika.
Moja ocena 4/6.

poniedziałek, 21 listopada 2011

O najsłynniejszych aniołkach w malarstwie, czyli "ładność" i "słodkość" Santiego.





Rafael, Madonna Sykstynska (fragment), Drezno
 
Zna je każdy. Nie ma chyba człowieka, który by nie widział puttowatych cherubinków. Karierę zrobiły ogromną. To chyba najczęściej powielane, odwzorowywane aniołki, od malarstwa, przez rzeźbę, po haft, papeterię i tandetne bibeloty.  
 
Cherubin to nie Kupido (rzymski bożek miłości przedstawiany jako chłopaczek z łukiem i strzałami), jednak wizualnie jest często nie do odróżnienia. Kupid, znany Grekom jako Eros, jest symbolem miłości zmysłowej. Cherubin, bez wątpienia, ma znaczenie wyłącznie duchowe i niebiańskie. Cherubiny należą do drugiej grupy w hierarchii aniołów i są pierwszymi aniołami wymienionymi w Biblii, w księdze Genezis.
 
Cherubinki Santi namalował nie jako głównych bohaterów obrazu. Są one tylko pewną częścią. Mowa oczywiście o "Madonnie Sykstyńskiej".

 

1513-1514, olej na płótnie, 269,5 * 201, Drezno, Gemäldegalerie Alte Meister
 
Ciemnozielona kurtyna rozsunięta stwarza zamierzony efekt teatralny - bohaterka wkracza na scenę. Na scenę świata. My jesteśmy widownią - do nas przybywa ze sfer niebiańskich, dźwigając Boga. Płynie przez Kosmos niesiona obłokiem, delikatny wiatr porusza płótno welonu, grawitacja jej nie dotyczy. Prawo Newtona również nie dotyczy św. Barbary i św. Sykstusa, którego papieska tiara  leży na balustradzie. A tam czekają już aniołki, które jako jedyne odczuwają przyciąganie ziemskie. 
 
Można by pisać i pisać o tym obrazie, o Matce Bożej anielskiej urody, a raczej o bardziej dziewczynce niż kobiecie, Piastunce Zbawiciela (albo jak twierdzi Waldemar Łysiak - Piastunce Świata), o jej kruchości, wiotkości, delikatności, wcieleniu słodyczy, tak jakby była utoczona z chmur, z szumu zefirów, z najcieńszej porcelany, a przy tym promenująca taka siłą i wielką mocą. Właśnie, można by pisać i pisać, ale tematem naszym są cherubinki. A one dzięki Piastunce Świata zrobiły ogromną karierę.

Ale taki był Santi, każdy szczegół się liczył. Wielu mu zarzucało "zbytnią ładność" i "słodkość wielu scen". Gdzie figury jego, wydawały się lalkami z cukru. Ale nie jest to słodycz, a niewymuszona szlachetność, dostojeństwo pełne wdzięku, takie nieudawane, pozbawione aktorstwa. Ale ta "doskonałość" jego sztuki drażniła wielu. Dlatego wielu miało reprodukcje tego obrazu, a Dostojewskiemu wręcz widok Piastunki nadawał weny. 

A Santi uwiecznił jeszcze więcej. Dając Matce Bożej twarz swojej ukochanej - Fornariny, swojej "Pastereczki", uwiecznił nieskazitelne piękno, które powalało na kolana wielu. A cherubinki? To tak przy tej okazji - przeszyły od historii. 

Zapraszam też do mnie


 

niedziela, 20 listopada 2011

Mało anielski anioł Caravaggia

Anioły kojarzą się ze zjawami ulotnymi, odzianymi w zwiewne szaty, z ledwie zarysowanymi konturami skrzydeł. Anioł, będący pośrednikiem pomiędzy Bogiem a człowiekiem jest postacią zawieszoną pomiędzy niebem a ziemią.
Tymczasem anioł, który pojawia się na obrazie „Odpoczynek w czasie ucieczki do Egiptu”, namalowany przez Caravaggia nie przypomina żadnego „ze znanych” mi dotąd aniołów. Nie jest nieziemskim zjawiskiem, nie jest pulchnym amorkiem ze skrzydełkami, jest postacią z krwi i ciała. Postacią cielesną, choć hermafrodytą. Odwrócony plecami do widza grający na skrzypcach anioł jest prawie nagi, odziany jedynie w białą wstęgę materii i czarne skrzydła u ramion.
Caravaggio, a właściwie Michelangelo Merisi da Caravaggio barokowy artysta wprowadził do malarstwa postacie z ludu. Z modeli korzystali już wcześniejsi artyści, którzy nieraz nadawali swoim madonnom i świętym rysy twarzy kochanek, czy ludzi z ulicy, zawsze szukając w nich piękna lub też idealizując postaci. Caravaggio po raz pierwszy przedstawia ludzi takimi, jacy są. Tym sposobem jego anioł wygląda, jak człowiek, który pełni rolę anioła. Ale czy na pewno ten anioł jest mało anielski? A może to właśnie w człowieku należy szukać anioła (dobra)? W człowieku, który przecież powstał na obraz i podobieństwo Stwórcy.
Do postaci anioła pozował ten sam model, który uwieczniony został w postaci gracza na obrazie „Grający w karty”.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Send me an angel Scorpions


Send me an angel Scorpions
Mądry człowiek powiedział, że wystarczy iść tą drogą
w stronę światła świtu
Wiatr będzie obmywał twoją twarz
Z biegiem lat
słyszę ten głos głęboko wewnątrz mnie
To wołanie twego serca
Zamknij oczy, a znajdziesz
wyjście z ciemności
Tutaj jestem,
wyślij mi anioła
Tutaj jestem
Na ziemi porannej gwiazdy
Mądry człowiek powiedział po prostu znajdź to miejsce
w oku cyklonu
szukaj róż wzdłuż drogi
Tylko uważaj na kolce
Tutaj jestem
wyślij mi anioła
Tutaj jestem
Na ziemi porannej gwiazdy
Mądry człowiek powiedział po prostu podnieś rękę
Wypowiedz zaklęcie
Znajdź drzwi do ziemi obiecanej
Tylko wierz w siebie
słyszę ten głos głęboko wewnątrz mnie
To wołanie twego serca
Zamknij oczy, a znajdziesz
wyjście z ciemności
Tutaj jestem
wyślij mi anioła
Tutaj jestem
Na ziemi porannej gwiazdy
Send me an angel w interpretacji Gregorians

niedziela, 13 listopada 2011

Anioł panny Garnet

„Anioł …musi być chyba rzeczą najbliższą niebu, jaką dane mi będzie zobaczyć na ziemi”
Panna Julia Garnet to emerytowana nauczycielka historii, która po śmierci przyjaciółki postanawia spędzić pół roku w Wenecji. Decyzja wyjazdu jest pierwszą odważną i zaskakującą decyzją w dotychczas uporządkowanym i nudnym życiu Julii.
"Jako dziecko Julia została nauczona, by jak najbardziej upragnione przyjemności zostawiać sobie na potem, do chwili aż wszystkie obowiązki zostaną spełnione."
Purytańskie wychowanie przez despotycznego ojca oraz wrodzona nieśmiałość spowodowały, iż Julia zamknęła się przed życiem na samym jego początku. Zycie było dla niej jedynie spełnianiem obowiązków, pełno w nim było nakazów, zakazów i rygorów, które sama sobie narzuciła. Wyglądało tak, jakby przyświecała mu dewiza, im mniej od życia oczekujesz (im mniejsze są twoje pragnienia), tym mniejsze będzie rozczarowanie i gorycz z powodu niespełnienia.
Ostrożna w nawiązywaniu kontaktów od pierwszego dnia pobytu nawiązuje znajomości, niektóre z nich z czasem przekształcają się nawet w przyjaźnie. Julia odkrywa radość życia, radość, jaką mogą dać zwykłe, codzienne przyjemności; jedzenie, kieliszek prossecco, spacery, rozmowy z przypadkowo napotkanymi osobami, a nawet zakup ekskluzywnej bielizny. Co więcej Julia pozwala nawet dać się ponieść uczuciu.
Być może przebudzenie Julii to zasługa miejsca. Julia przybywa do Wenecji poza sezonem i dzięki temu poznaje inne oblicze Serenissimy. Zamglona, deszczowa, wilgotna, pozbawiona tłumu turystów, ale nadal tak samo piękna i urzekająca Wenecja sprawia, iż życie Julii zaczyna nabierać kolorów i smaków.
A może przebudzenie Julii to zasługa Anioła? Julia była oddaną komunistką, ale od dzieciństwa czuła szczególny sentyment do Archanioła Rafała. Od chwili pierwszego spotkania z kamiennym posągiem anioła, a potem obejrzenia malowideł przedstawiających historię podróży Tobiasza z aniołem w Chiesa Saint Rafaello została owładnięta pragnieniem poznania biblijnej opowieści.
"Julia, która patrzyła w górę, napotkała życzliwe spojrzenie anioła. Stał, obejmując opiekuńczym ramieniem kogoś, kto wydawał się być małym chłopcem niosącym sporą rybę. U drugiego boku anioła stał ogar."
Od tej pory narracja zaczyna przebiegać dwutorowo; jeden nurt opowieści to historia pobytu Julii w Wenecji, drugi to apokryficzna wersja biblijnej Księgi Tobiasza. Oba nurty są jednakowo interesujące, oba się przeplatają i zazębiają między sobą. Historia miesza się z teraźniejszością, postaci realne mają swoje odniesienia w mitycznej opowieści, a cała powieść pełna jest symboliki i alegorii. Apokryficzny mit o losach Tobiasza i wspomagającego go anioła Rafała staje się kluczem do rozwiązania współczesnych problemów.
Książka posiada dla mnie niezwykły urok niemal metafizyczny. Urok promieniujący z poetyki opisów, sposobu opowieści, odmienności opisu miasta i jego dzieł sztuki powoduje, iż do tej książki chce się wracać.
Moja ocena nie może być inna niż 6/6
Historia Tobiasza prowadzonego przez anioła Rafała zainspirowała wielu malarzy. Jednym z najbardziej znanych jest obraz "Tobiasz i anioł" Andrei Verocchio przy współuczestnictwie Leonarda da Vinci (zdjęcie nr 2).
Książka Anioł panny Garnet jest debiutem literackim Salley Vickers z 2000 r. Według mnie bardzo udanym debiutem.

czwartek, 10 listopada 2011

Sandro Botticelli "Zwiastowanie"

ANIOŁ - wywodzi się z greckiego słowa wieść, wiadomość. Określano tym terminem posłańców królewskich. W efekcie częstego używania tego wyrazu przez tłumaczy Pisma Świętego, nabrał on znaczenia religijnego, zaczął oznaczać pośrednika między Bogiem a ludźmi, zwiastuna, kuriera Pana Boga. 

Motyw Zwiastowania to jeden z najpopularniejszych motywów chrześcijańskiej sztuki. Brano go z Ewangelii św. Łukasza i z apokryfów. Archanioł Gabriel ukazuje się zdumionej Marii, mówiąc: "Bądź pozdrowiona, łaskiś pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami..." Sandro Botticelli namalował wiele "Zwiastowań". Powstało też wiele innych wspaniałych "Zwiastowań" autorstwa: Fra Angelico, Martiniego, Leonarda czy Tintoretta. Jednak "Zwiastowanie" Sandra  moim zdaniem (i nie tylko moim) jest koroną motywów i jest najpiękniejsze.  

 1489/1490, tempera  na drewnie, 150 * 156, Florencja,  Galeria degli Uffizi

 
"Albowiem gdy mowa o figurach Botticellego, trzeba powiedzieć, że całej ich kruchej wykwintności oraz umiłowaniu zwiewnych szat sekunduje pewna finezyjna manieryczność ruchu, gibkie skręty ciała, sztuczne pozy, swoista taneczność dynamizująca Botticellowskie kukiełki"*. Właśnie ten ruch, taniec, zbiorowy balet ma operowy rozmach. Maria wydaje się tu niczym liść kołysana przez wiatr, tak jakby za chwilę miała polecieć ku pejzażowi widocznemu na drugim planie. Piękny jest ten toskański widok, piękny i symboliczny. 

Ciekawszym jednak symbolem jest lilia w lewej dłoni Gabriela. W Botticellego kwiaty grały - zgodnie z kodami i emblematyką średniowiecza - ważną rolę. Pierwszym kwiatem Matki Boskiej był róża, symbolizująca krew Chrystusa, jak i cnoty NMPanny. A drugim kwiatem Matki Boskiej była właśnie lilia - symbol dziewictwa, niepokalania, czystości.  

Widoczna tu jest cała romantyczność Botticellowska - nie religijna, a raczej baśniowa. I ta melancholia na twarzy Dziewicy! - nigdzie indziej nie spotykana. Pięknie wyraził to Rilke w wierszu "Zwiastowanie Marii":

"To wiedz, że pojawienie się anioła
bynajmniej nie strwożyło jej. Jak zgoła
nie lęka panien, kiedy się po kątach
blask słońca lub księżyca nocą krząta,
podobnie też nie spadła trwoga na nią,
gdy w izdebce jej pojawił się anioł".

* - W. Łysiak "Malarstwo białego człowieka", tom II, str. 101.

Zapraszam też do mnie

środa, 9 listopada 2011

Zamek, Most, Archanioł i dziesięć aniołów, czyli anielski Rzym-część I

W Rzymie jest sporo miejsc, w których mieszkają anioły, ale miejscem, w którym można ich spotkać wyjątkowo dużo jest Zamek i Most Św. Anioła. To dzięki ich obecności to miejsce ma dla mnie szczególny klimat. Przebywając w pobliżu Zamku czuję ich kojącą obecność. Może to dzięki nim bez obaw przechadzam się po zmroku nad Tybrem.
Castel Sant` Angelo, (Zamek Św. Anioła) jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych budowli Rzymu. Cylindryczna budowla z tufu i trawertynu o średnicy 65 metrów dziś nazywana Zamkiem Św. Anioła pierwotnie stanowiła grobowiec - mauzoleum Cesarza Hadriana, jego rodziny i następców. Wybudowane w 135 r. n.e. mauzoleum w ciągu wieków pełniło różne funkcje; fortecy, fragmentu fortyfikacji miejskich, budowli obronnej, więzienia, a także papieskiej rezydencji połączonej zadaszonym przejściem „passetto” z Pałacem Watykańskim.
Swoją nazwę Zamek zawdzięcza wydarzeniu, które jak głosi legenda miało miejsce w 509 r. Podczas dziesiątkującej ludność Europy zarazy papież Grzegorz I Wielki prowadzący błagalną procesję ujrzał na szczycie budowli postać Anioła, (jedne podania mówią, iż był to archanioł Michał, inne, że był to Archanioł Gabriel), chowającego skrwawiony miecz do pochwy. Miało to oznaczać, iż udało się przebłagać Pana Boga i nadszedł koniec epidemii.
Na znak wdzięczności kolejni papieże polecili wznieść na szczycie kaplicę Świętego Anioła w Niebie oraz zwieńczyć zamek posągiem Anioła, który będzie przypominał o tym wydarzeniu. Odtąd dawne Mauzoleum Hadriana nosi nazwę Zamku Św. Anioła. W zamku znajduje się watykańskie muzeum broni połączone z kolekcją rzeźby i malarstwa (sporo tu dekoracji w stylu pompejańskim), znajdują się także apartamenty papieskie (m.in. Klemensa VII, który przebywał tu podczas sacco di Roma. Wewnątrz znajduje się spiralny korytarz, po którym kiedyś wjeżdżało się konno po wyższy poziom. Z górnego tarasu spod posągu Archanioła rozciąga się wspaniały widok na Plac Św. Piotra, Bazylikę i kolumnadę Berniniego.
Brązowa rzeźba stojąca na szczycie Zamku przedstawiająca Anioła z rozpostartymi skrzydłami chowającego miecz do pochwy pochodzi z II połowy XVIII wieku i zastąpiła wcześniejszy renesansowy posąg, znajdujący się dziś na zamkowym dziedzińcu.
Od nazwy Zamku pochodzi też nazwa prowadzącego doń mostu, pierwotnie zwanego Pons Aelius (od drugiego imienia cesarza Hadriana), dziś Mostu Świętego Anioła.
Dzisiejszy Ponte Sant` Angelo został na polecenie papieża Klemensa IX ozdobiony balustradą i posągami dziesięciorga aniołów.
Ich wykonanie polecono samemu Berniniemu i jego współpracownikom. Trzymający narzędzia męki pańskiej aniołowie stoją na straży symbolicznej drogi krzyżowej prowadzącej z Mostu Anioła poprzez Via Conzilazione do Bazyliki Św. Piotra.
Z dziesięciu znajdujących się tutaj aniołów jedynie dwa są dziełem Berniniego; Anioł z napisem INRI oraz anioł z koroną cierniową. Te dwa posągi tak bardzo spodobały się papieżowi, iż zlecił sporządzenie ich kopii, a oryginały powędrowały do jego prywatnej kolekcji. Dzisiaj znajdują się one w kościele Sant'Andrea delle Fratte.
Anioły, jak przystało na mistrza baroku przyobleczone są w zwiewne szaty, a narzędzia męki pańskiej trzymane są niczym teatralne rekwizyty.
Moimi ulubionymi są dwa Anioły znajdujące się najbliżej wejścia do Zamku.
Zdjęcia: 1. Castel Sant1 Angelo, 2. Archanioł na szczycie Zamku, 3. "Mój Anioł opiekuńczy", 4. Ponte Sant1 Angelo

niedziela, 6 listopada 2011

Zakochany Anioł film Beresia i Więcka

Zakochany anioł jest filmową kontynuacją losów zesłanego na ziemię Anioła Giordano (Anioł w Krakowie). Szczęśliwą egzystencję Giordano (Krzysztof Globisz) w malowniczym otoczeniu krakowskich uliczek przerywa nagła utrata nadprzyrodzonych zdolności. Szok wywołany okryciem męskiej natury powoduje umieszczenie Giordano w szpitalu psychiatrycznym. Z pomocą przychodzą kloszardzi; Szajbus (Jerzy Trela) oraz Lupin (Janusz Gajos), a lekarstwem na anielskie załamanie ma być dostarczenie Giordano ziemskich uciech. Prawdziwy ratunek przynosi jednak miłość, która potrafi zakochanych w anioły przemieniać.
„Zakochany Anioł” to piękna poetycka baśń ze sporym ładunkiem komizmu. Sceny; usiłowania nawiązania kontaktu telefonicznego z Niebem, wykładu gosposi na temat sukcesów w miłosnych podbojach, ukarania niewiernego kochanka czy uwolnienia Giordano ze szpitala wzbudzą uśmiech na niejednej twarzy.
Film balansuje na granicy dobrego smaku, ale moim zdaniem tej granicy nie przekracza. Krytykowana przez wielu widzów i krytyków za nazbyt hollywoodzki charakter finałowa piosenka stanowi jedyny, nieco przejaskrawiony akcent filmu.
Akcja filmu toczy się w magicznym klimacie Krakowskich uliczek, jedynie na chwilę, jakby dla przeciwwagi przenosząc nas do wielkomiejskiej Warszawy.
Dla mnie największym atutem filmu są fantastyczna obsada. O Krzysztofie Globiszu (sympatycznym mężczyźnie o anielskim sercu) pisałam przy okazji recenzji Anioła w Krakowie. W Zakochanym Aniele mistrzowski duet stworzyli panowie Trela i Gajos. Ponieważ reżyser wysłał Giordano w podróż do stolicy nie mogło zabraknąć tradycyjnych krakowsko-warszawskich uszczypliwości. Niezłe role zagrały także Anna Radwan (pani psycholog Roma) oraz Marta Bizon (gospodyni Irenka).
Filmowi towarzyszy bardzo dobrze dobrana muzyka (poza ostatnim utworem).
Z całego filmu najlepiej zapamiętałam przypowieść, jaką pani psycholog opowiedziała Giordano.
W starożytnych Indiach władca skazał na śmierć człowieka. Człowiek prosił o darowanie życia, na co władca mówi – dobrze, daję ci rok czasu, jeśli przez ten rok nauczysz latać mojego konia daruję ci życie.
Kiedy człowiek wrócił do domu żona rozpaczała, co teraz będzie, co teraz będzie… Na to człowiek odrzekł; nie martw się- rok, to bardzo dużo czasu, król może umrzeć, koń może zdechnąć, a może koń rzeczywiście nauczy się latać.

Kiedy dostaję w pracy do wykonania zadanie, które jest nierealnym w tak krótkim czasie (a najczęściej dostajemy właśnie takie zadania) mówię sobie, że przez ten czas wiele się może zdarzyć .. król może…, koń może…, a może ja nauczę się latać.

czwartek, 3 listopada 2011

Anioł w Krakowie film Beresia i Więcka

„Anioł w Krakowie” to poetycki film spółki Więcek „Baron” i Bereś o losach zesłanego na ziemię anioła Giordano. W rolę niesfornego, rozczochranego, łobuzerskiego, bardziej ludzkiego niż anielskiego anioła wcielił się Krzysztof Globisz.
Giordano kocha muzykę Elvisa i zamiast śpiewać w anielskich chórach woli wyskoczyć do Czyśćca i porozmawiać z ludźmi. Niezdyscyplinowany Anioł zostaje za karę zesłany na ziemię. Każdego dnia ma spełnić chociaż jeden dobry uczynek.
Zamiast do "depresyjnej", pomarańczowej Holandii trafia do Polski, do Krakowa. Giordano, początkowo niezadowolonemu z miejsca zesłania, z chwilą, kiedy poznaje je lepiej, zaczyna się coraz bardziej podobać na ziemi.
Anioł w ludzkiej postaci jest nieco naiwnym dużym dzieckiem, pełnym optymizmu i wiary w ludzi. Podczas swej ziemskiej wędrówki napotyka wyjątkowo dziwacznych osobników, z których najbardziej charakterystycznym jest kloszard Szajbus. W rolę Szajbusa wcielił się Jerzy Trela.
Gra aktorska obu panów to prawdziwy majstersztyk. Gdybym miała wyobrazić sobie anioła w ludzkiej postaci miałby on wygląd pana Krzysztofa; ciepły, pogodny, „misiowaty”, wzbudzający zaufanie i sympatię. a jednocześnie nie przesłodzony. Przeciwwagą postaci Giordana jest Szajbus. Ksywka mówi sama za siebie. Budzący początkowo śmiech, ale i obawę dziwak z czasem odkrywa swoje prawdziwe oblicze. Pan Jerzy gra bardzo przekonywająco postać krakowskiego kloszarda, który miał swój pierwowzór w rzeczywistej postaci.
Film ma jeszcze jednego bohatera, a jest nim Kraków, piękny, klimatyczny, magiczny Kraków z Rynkiem, kościołem Mariackim, Sukiennicami, Plantami, Wisłą. Premiera filmu miała miejsce w 2002 r. Anioł w Krakowie jest obrazem wyjątkowym, nie dającym się sklasyfikować. Stanowi on alternatywę dla produkcji kinowej, w której królują filmy sensacyjne, romantyczne komedyjki czy ambitne, czasami nazbyt ambitne kino.
„Anioł w Krakowie” to film prosty, ale nie naiwny (choć naiwny jest jego bohater). Bo o rzeczach ważnych i istotnych najlepiej mówić prostymi środkami wyrazu. Przesłanie filmu zawiera się w stwierdzeniu, iż anioły są wśród nas, trzeba tylko dobrze się rozejrzeć.
„Anioł w Krakowie” został hojnie obsypany różnymi nagrodami m.in. Nagrodą Prezydenta Miasta Gdyni (najlepszy debiut aktorski-Ewa Kaim), Nagrodą Video Studio Gdańsk (najlepszy film komediowy) oraz nagrodą za najlepszy debiut reżyserski dla Artura Więcka. Nominowany był również do Złotych Lwów.
Kontynuacją losów sympatycznego Giordano jest „Zakochany anioł”.

wtorek, 1 listopada 2011

Fra Angelico - anielski mnich i jego Anioł Dobrej Nowiny

Patronem Anielskiego Bloga uczyniłam samego Fra Angelico. Któż bowiem lepiej niż Anielski (Angelico) mnich mógłby nadawać się do pełnienia tej roli. Urodził się w okolicy Florencji, do zakonu wstąpił w wieku dwudziestu lat i przybrał imię Giovanni da Fiesole (Jan z Fiesole). Był bogobojny, pokorny, świątobliwy i utalentowany artystycznie. Fra Angelico został beatyfikowany przez Jana Pawła II w 1982 roku, a dwa lata później ogłoszony (przez papieża) patronem artystów i twórców kultury. Grób tego malarza znajduje się w kościele Santa Maria Sopra Minerva w Rzymie.
Malowanie było dlań formą modlitwy. Malował obrazy o tematyce sakralnej. Namalował ich wiele, ale chyba najbardziej znanym jest „Zwiastowanie”, które znajduje się w Klasztorze San Marco we Florencji. Był artystą, który działał na styku dwóch epok; późnośredniowiecznego gotyku i renesansu. Takie też cechy nosi jego malarstwo; ozdobne, dekoracyjne elementy gotyku oraz renesansowe potraktowanie perspektywy i wykorzystanie architektury, jako tła.
Na obrazie Zwiastowanie Angelico przedstawia scenę objawienia Maryi dobrej nowiny przez Archanioła Gabriela. Pierwsze skojarzenia, kiedy patrzę na obraz to prostota. Scena pozbawiona jest zbędnych ozdób i dekoracji. Przyklękający, z kolorowymi skrzydłami Anioł, pochylona, skłaniająca się ku niemu w pokorze Maryja, renesansowe krużganki i fragment ogrodu. Anioł wygląda jak wyrzeźbiony w swej układającej się w fałdy szacie. Maryja natomiast przedstawiona została niezwykle skromnie, proste szaty, bez ozdób, bez żywych kolorów.
Na tego anioła mogę patrzeć i patrzeć. Jest w tym obrazie taki spokój i cisza, jest pokora i szacunek.
U pani Bożeny Fabiani, autorki Gawęd o sztuce, przeczytałam piękną legendę na temat Anielskiego, błogosławionego mnicha.
Gdy Fra Angelico potrzebował błękitu na płaszcz Madonny, a robiono go wtedy z lazurytu, barwika droższego od złota, anielski mistrz sięgał wprost po skrawek nieba i rozcierał go na swojej palecie, a kiedy potrzebował złota, czerpał je z promieni słońca, maczał też pędzel w zorzy lub księżycowej poświacie, gdy szukał srebra, a swoje pobożne obrazy zawsze malował klęcząc.

Powitanie


Pomysł nowego wyzwania - bloga poświęconego Aniołom dojrzewał w mojej głowie już od jakiegoś czasu. Chciałabym, aby znalazły się tu wpisy związane z literaturą, malarstwem, rzeźbą, muzyką i wszelkimi dziedzinami sztuki związanymi z tym, co anielskie, eteryczne i duchowe.
Byłoby mi bardzo miło, gdyby znalazło się parę osób chętnych do współuczestnictwa w redagowaniu bloga. Ale jeśli nie znajdą się chętni (co w ilości wyzwań i blogów doskonale rozumiem) postaram się sama temu podołać.
I co najważniejsze - wyzwanie jest bezterminowe.
Dlatego zapraszam wszystkich chętnych o zgłoszenia. Proszę o wyrozumiałość i cierpliwość dla administratorki, dla której jest to nowe doświadczenie (prowadzenie bloga wyzwaniowego).
W ramach wyzwania na początek zamierzam przypomnieć sobie piękną książkę Anioł panny Garnet Saley Vickers. A kolejny wpis poświęcę patronowi wyzwania Aniołowi Anielskiego Wyzwania Fra Angelico z Fiesole.
Aby udostępnić wam możliwość dokonywania wpisów muszę wysłać chętnym zaproszenie na maila. Zainteresowanych proszę o kontakt na adres guciamal@wp.pl