niedziela, 9 grudnia 2012

Piękne, jak anioły Melozza (da Forli)


Anioł grający na wioli (Pinakoteka Watykańska)
Nadchodzi czas radości i czas świętowania. Jak lepiej uczcić święta niż muzyką; anielską muzyką. A zatem czas dziś na najbardziej znane w malarstwie muzykujące anioły.

Znacie na pewno porównanie piękne, jak Madonny Rafaela, ale czy znacie powiedzenie piękne, jak anioły Melozza. Ja poznałam je całkiem niedawno.

Mellozzo da Forli (czyli Mellozzo degli Ambrogi) to renesansowy malarz włoski, największy przedstawiciel epoki quattrocenta; mistrz perspektywy, iluzjonista, wspaniale operujący barwami.

Anioł grający na lutni (Pinakoteka Watykańska)

Malarz zdobył sławę malowidłami pokrywającymi kopułę kościoła świętych apostołów (dei Santi Apostoli). Jako jeden z pierwszych rozwiązywał problem malowidła, które będzie oglądane di sotto in su (czyli z dołu do góry) i jak twierdzą znawcy poradził sobie znakomicie. Zarówno narodziny dzieła jak i jego zniszczenie są związane z osobami papieży; pierwszy to Giuliano Della Rovere (papież Juliusz II), który w drugiej połowie XV wieku zlecił przyozdobienie freskami przebudowywanej wczesnochrześcijańskiej świątyni, skąd usunięto mozaiki w absydzie (uznając je za przestarzałe), drugi to papież Klemens XI, który na początku XVIII wieku pragnąc uwspółcześnić budowlę kazał odbić freski z wnętrza kopuły. Jak widzimy uwspółcześnianie sztuki nie jest wymysłem naszej epoki, ale trwa od wieków. Na szczęście dla potomnych zachowało się kilkanaście przeniesionych na płótno części fresku; w tym muzykujące i śpiewające anioły (Pinakoteka Watykańska i w muzeum Prado) oraz spory fragment Wniebowstąpienia (w Pałacu Kwirynalskim - Palazzo Reale).

Anioł grający na cytrze (Pinakoteka Watykańska)
Kompozycja składała się z dwudziestu muzykujących aniołów, które czciły Wniebowstąpienie Chrystusa. Anioły Melozza jeszcze dziś zachwycają kolorystyką. Możemy tylko wyobrazić sobie, jak piękne były ich barwy w chwili powstania. Malowidło bowiem na skutek wilgoci i nietrwałości farb dość szybko uległo zniszczeniu. O malarzu mówi się, że jego obrazy to "cienie boskiego piękna na Ziemi". W przeciwieństwie do zdystansowanego i chłodnie doskonałego malarstwa Pierra della Franceski (którego był następcą), malarstwo Melozzo jest nacechowane emocjami, jest bardziej naturalne i więcej w nim ciepła. Jego anioły są bardziej ludzkie niż anielskie. Widać uczucie radości, jakie im towarzyszy, kiedy sławią Pana, każdy, jak umie najlepiej. Pierwszy; dziecięcy o twarzy cherubina z ufnością patrzy w przestworza, drugi przejęty i dumny, trzeci zamyślony, nieobecny, ale współuczestniczący w wielkim święcie. 
Choć z drugiej strony nie można im odmówić pewnej ckliwości i teatralności. Teatralność i iluzyjność u Melozza to zapowiedź baroku.

Kiedy oglądam muzykujące anioły nieodmiennie przychodzi mi na myśl pieśń dziękczynna - Grajmy Panu (poniżej moje ulubione wykonanie pieśni).





Dzięki ci, Panie, za ten świat.
Dzięki ci, Panie, za dzikich zwierząt śpiew.
Za twoją sprawą kwitnie kwiat
i rodzi się człowiek - pisklę i lew.

Grajmy Panu na harfie.
Grajmy Panu na cytrze.
Chwalmy śpiewem i tańcem
cuda te fantastyczne.

Grajmy Panu w niebiosach.
Grajmy Panu w dolinach. 
Korzystałam z opracowań - 
Obrazy Włoch -Rzym Paweł Muratow, 
Moje gawędy o sztuce Bożena Fabiani, 
Wielkie Muzea - Muzea Watykańskie.

4 komentarze: