niedziela, 16 czerwca 2013

Nawet aniołom nie można już ufać...

Kiedy Bóg stwarzał swoje światy jeden z nich oddał w opiekę aniołom. Skrzydlatym duchom dostały się pod opiekę dwie całkowicie odmienne cywilizacje - miasta Arlen i Tanager. 
Arlen to świat w którym żyją elfy, gnomy, nimfy i inne fantastyczne istoty, to miejsce, w którym czas się zatrzymał gdzieś w okolicy średniowiecza i gdzie magia jest sprawą tak zwyczajną, jak to, że słońce wschodzi co rano. Z kolei Tanager to miasto na wskroś nowoczesne - nauka i technika są w nim na wysokim poziomie, a jego mieszkańcy są utalentowanymi inżynierami i wynalazcami. 
Miasta dzieli rzeka Gette, niby niewiele, jednak w myśl zawartego pomiędzy aniołami a mieszkańcami obu miast Przymierza jest to granica nieprzekraczalna - gdyby mieszkaniec jednego brzegu zapędził się na drugi brzeg umrze w ciągu trzech minut.
Od czego jednak pomysłowość ludzka: Aimeric Tyren, marzyciel i wizjoner wpadł na pomysł jak obejść Przymierze - na jeziorze, przez które przepływa Gette wybudowano miasto Getteim, które połączono mostami z obydwoma brzegami. I tak arleńczycy i tanageryjczycy mogli się ze sobą spotykać, prowadzić interesy, nawiązywać przyjaźnie, tworzyć mniej lub bardziej trwałe związki. Co więcej, okazało się, że istoty urodzone w Getteim mogły bez problemu poruszać się po obydwu brzegach...

Od czasu, kiedy powstało Getteim minęło pięćdziesiąt lat, Aimeric już nie żyje, natomiast jego jedyny syn to człowiek nieszczęśliwy i sfrustrowany, ma za sobą kilka prób samobójczych, właśnie zbankrutował i postanawia po raz kolejny, tym razem skutecznie, rozstać się z życiem. Zanim to jednak nastąpi przyjmuje wizytę niezwykłych gości - przybywa do niego dwóch aniołów z wiadomością, że dni Getteim są policzone i w najbliższym czasie grozi mu zagłada. Jest jednak niewielka szansa na uratowanie miasta - aby decyzja Rady Aniołów była wiążąca musi być jednomyślna. Tymczasem za zagładą Getteim głosowało tylko 12 członków Rady. Joel, trzynasty anioł zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Gdyby udało się go odnaleźć mógłby zawetować decyzję pozostałej dwunastki...

"13. anioł" to z jednej strony powieść fantastyczna, ale równocześnie jest to całkiem zgrabny kryminał. Zaginiony anioł to nie jedyny problem z jakim przyjdzie się zmierzyć Mericowi - od jakiegoś czasu w mieście dochodzi do zagadkowych samobójstw wśród dzieciaków wałęsających  się w okolicach dworca. A kilka tygodni wcześniej dochodzi do tajemniczego pożaru w czasie bankietu po premierze filmu. Czy te wydarzenia mają ze sobą coś wspólnego? Jaką rolę odgrywa w nich Joel? Czy aniołowie czegoś nie ukrywają przed Mericem? To tylko część pytań, które pojawiają się w czasie lektury.

Oczywiście Tyren nie działa sam - pomaga mu elficka gwiazda filmowa imieniem Indil, prywatny detektyw Nataniel Andres oraz Aelis - kobieta, ze względu na domieszkę krwi elfickiej wyglądająca jak jedenastoletnia dziewczynka. 
O ile fabuła jest oryginalna, ciekawie zaplanowana i dobrze zrobiona, to gdy chodzi o bohaterów widać pewien sprawdzony, ale jednak schemat. Piękna ale nieosiągalna kobieta, cyniczny detektyw z ogromnym bagażem doświadczeń z przeszłości czy wreszcie główny bohater zupełnie nieprzystosowany do otaczającego go świata - Indil, Nataniel i Meric doskonale wpisują się w kanon czarnego kryminału, znanego chociażby z powieści Chandlera. Na ich tle świetnie odbija się postać Aelis i jej dwoista natura - z jednej strony dziecięcy wygląd, delikatność, altruizm i maniery panienki z dobrego domu a z drugiej umysł i emocje dorosłej i doświadczonej kobiety, pozbawionej złudzeń co do otaczającego ją świata. 

Za samą Aelis należą się autorce wielkie brawa, a jeżeli dodać do tego intrygującą fabułę, nagłe zwroty akcji oraz fakt, że bardzo szybko okazuje się, że nie wszystko jest tym, czym wydaje się być na pierwszy rzut oka to dostaje czytelnik naprawdę wciągającą powieść, która zapewni kilka godzin dobrej rozrywki.

Ja w każdym razie polecam:)



2 komentarze: