piątek, 30 marca 2012

Pod mocnym aniołem Jerzy Pilch, czyli studium nałogu


Książkę przeczytałam w ramach stosikowego losowania u Anny.
Jest to moje pierwsze spotkanie z pisarzem i chyba jestem zaprzeczeniem tezy, iż J.P. albo się uwielbia, albo się nienawidzi. We mnie powieść nie wzbudziła aż tak skrajnych emocji.
Ale ad rem. Pod mocnym aniołem to powieść pijacka. Powieść napisana przez osobę mającą problemy z alkoholem, o osobach pijących, ale nie koniecznie dla osób uzależnionych. Droga od nałogu do wyleczenia jest ciężka, uciążliwa i wysłana oceanem napojów wysoko i nisko procentowych i najczęściej jest to ślepa uliczka. Dla głównego bohatera - narratora życie jest jedną, wielką libacją alkoholową, przerywaną od czasu do czasu pobytami na oddziale deliryków.
Dlaczego pijesz? .. . Nie wiem- odparłem. Nie wiem, a raczej znam tysiąc odpowiedzi. Żadna z nich nie jest do końca prawdziwa i w każdej jest łut prawdy. Ale też nie da się do końca powiedzieć, że w sumie tworzą one jakąś jedną wielką, całą prawdę. Piję, bo piję. Piję, bo lubię, piję, bo się boję, piję, bo jestem obciążony genetycznie. Wszyscy moi przodkowie pili. Pili moi pradziadowie i dziadowie, pił mój ojciec i piła moja matka (….) Piję, bo mam słaby charakter. Piję, bo coś mi się przestawiło w głowie. Piję, bo jestem zbyt spokojny i chcę się ożywić. Piję, bo jestem nerwowy i chcę uspokoi nerwy. Piję, bo jestem smutny i chcę rozweseli c duszę. Piję, kiedy jestem szczęśliwie zakochany. Piję, bo daremnie szukam miłości. Piję, bo jestem zbyt normalny i potrzebuję odrobiny szaleństwa. Piję, gdy coś mnie boli i chcę ukoić ból. Piję z tęsknoty za kimś i z nadmiaru spełnienia….
Książka może zachwycać formą, jest dobrze napisana, a jednak czegoś mi w niej zabrakło. Odnoszę wrażenie, że autor tak na zimno, beznamiętnie popisuje się umiejętnościami warsztatowymi i ten popis jest celem samym w sobie, ja nie odnajduję w niej emocji. Mogłabym przyznać, iż taka konwencja książki jest zamierzonym zamysłem twórcy, ale odnoszę nieodparte wrażenie, że jest inaczej. Autor (narrator) drażni mnie swym przekonaniem o własnej niezwykłości. Ale z drugiej strony, skoro narrator jest alkoholikiem, to być może utożsamia się tutaj pijak z pisarzem, a pisarz z pijakiem. Może dlatego nie bardzo podoba mi zarówno główny bohater, jak i jego historia. Mało wiarygodne jest dla mnie też „happy-endowe” zakończenie. Zdecydowanie bardziej podobały mi się historie kolegów – alkoholików. Ich postacie są bardzie wyraziste, a ich historyjki pomimo ponurego wydźwięku chwilami potrafią nawet rozśmieszyć, choć generalnie książka ma przygnębiający i smutny wydźwięk.
A związek z aniołem? Po pierwsze „Pod mocnym aniołem” to nazwa knajpy, w której spotykają się alkoholicy. Po drugie anioł jest tutaj przedstawiony, jako ten, który pilnuje, aby człowiek nie przestał pić. Nieco to przewrotne, ale ponieważ filozofia pijacka jest filozofią pokręconą, to dlaczego by anioła nie obarczyć winą za picie. Po trzecie - aniołem może być kobieta, która ma zbawienny wpływ na bohatera.
„Gdziekolwiek oblicze swe obrócisz, którąkolwiek ze ścieżek wiodących przez grzęzawiska wybierzesz, wszędzie natknąć się możesz na anioła z mieczem ognistym, i przemówi anioł do ciebie (a głos jego będzie jak głos wielu wód), zapyta; czemu nie pijesz bracie mój? I ty bracie mu odpowiesz, że nie pijesz, bo nie masz takiej potrzeby, albo, że nie pijesz, bo ci wódka nie smakuje, albo nie daj boże odpowiesz, że nie pijesz, ponieważ nie potrzeba ci żadnych sztucznych podniet, albo coś równie głupiego powiesz, że nie pijesz, bo świetnie sobie radzisz, bez alkoholu, jeśli ty grzeszny człowiecze w naiwności, ale i bezczelności swej coś takiego powiesz, to wiedz, surowa kara cię spotka. A jak mówi pismo karą za grzech jest śmierć”.

Kiedy czytałam wywód autora, dlaczego pijak pije przyszedł mi na myśl inny cytat z mojej ulubionej książki.
Co tu robisz? - Zapytał Pijaka, którego zastał siedzącego nad baterią pustych i baterią pełnych butelek.
Piję - odparł Pijak ponurym tonem.
Dlaczego pijesz? – spytał Mały Książę.
Żeby zapomnieć - odrzekł Pijak.
Żeby zapomnieć co? – zaniepokoił się Mały Książę, któremu zrobiło się go żal.
Żeby zapomnieć, że mi wstyd – przyznał się Pijak schylając głowę.
Wstyd z jakiego powodu?- chciał wiedzieć Mały Książę, gdyż pragnął mu pomóc.
Wstyd, że piję!- zakończył rozmowę Pijak i definitywnie pogrążył się w milczeniu.
A Mały Książę odszedł zszokowany.
Dorośli są naprawdę bardzo, bardzo dziwni- myślał Mały Książę.


Reasumując mam mieszane uczucia, bo trochę mi się podobało, a trochę mi się nie podobało i szczerze mówiąc nie wiem, czy sięgnę w najbliższym czasie po prozę Jerzego Pilcha.

środa, 14 marca 2012

"Anioły i owady" - A.S.Byatt

Zazwyczaj nie chce mi się pisać o książkach z internetowych klubów dyskusyjnych, po co, skoro za chwilę książka zostanie pocięta na plasterki, obejrzana z każdej strony, a do tego jeszcze poddana serii analiz chemicznych (chodzi oczywiście o przetestowanie chemii książka-czytelnik).
W przypadku "Aniołów i owadów" zrobię jednak wyjątek, a to ze względu na wyzwanie anielskie. Książka przenosi nas w czasie do epoki wiktoriańskiej. Wielka Brytania tego okresu to najmodniejsze ostatnio literackie dekoracje. Żeby nie ostać oskarżonym o mało twórcze podejście współcześni pisarze na siłę "odbrązowiają" dawne czasy, pisząc o ciemnych stronach epoki. Taki np. Michael Faber, modny kilka lat temu, bohaterką swojej powieści "Szkarłatny płatek i biały" uczynił prostytutkę. Szkoda, że nie poszedł w swoim realizmie trochę dalej, postać jest mało wiarygodna, jej perypetie sprawiają wrażenie wyssanych z palca, a książka jakocałość sprawia wrażenie wysilonej. Nie ma tego problemu A.S. Byatt. Wszelkie kontrowersyjne tematy porusza lekko i naturalnie, przesadnie ich nie celebrując. Nie poprzestaje jednak na samej warstwie obyczajowej, oprócz tego gruntownie dokształca czytelnika, inna sprawa, że w dość niszowych dziedzinach wiedzy. W części "owadziej" (opowiadanie "Morpho Eugenia" dowiemy się wiele o życiu i zwyczajach motyli i mrówek a do tego autorka zmusi nas do ustosunkowania się do ekscytującego wielu protestantów sporu: teoria ewolucji czy kreacjonizm.
"Anioł małżeński" to dwa tematy: spirytyzm wraz z angelologicznymi koncepcjami Swedenborga, który stworzył koncepcję płciowego anioła jako wyższego stadium rozwoju ludzkiej duchowości. Hm, jak dla mnie, było to zakręcone niczym słoik z dżemem i z dużym wewnętrznym oporem czytałam partie poświęcone tej pseudoteologii. Ciekawsze nieco były losy rodziny Tennysonów, a konkretnie fascynacji rodzeństwa (poety Alfreda i jego siostry Emily) młodo zmarłym poetą Arthurem Hallamem. Trudno mi powiedzieć, czy erudycja Byatt jest zaletą czy wadą jej prozy. Chyba zależy to od zainteresowań. Natomiast plusy, które przyciągną każdego, to lekkie pióro oraz umiejętność konstruowania zaskakujących postaci i sytuacji.

Uwaga: książka będzie omawiana 19/03 w klubie czytelniczym Maioofki. Zapraszam do śledzenia dyskusji.