czwartek, 19 stycznia 2012

Jako na ziemi tak i w niebie...

Od jakiegoś czasu pogłębiam moją znajomość literatury fantastycznej. Tym razem padło na polską pisarkę Maję Lidię Kossakowską i jej "Obrońców Królestwa".


Wydana w 2003 roku nakładem wydawnictwa „Runa” książka to zbiór opowiadań z których część była wcześniej drukowana w czasopismach „Fenix” oraz „Magia i miecz”. Akcja tych opowieści toczy się w tytułowym Królestwie oraz w Otchłani, które my śmiertelnicy nazywamy odpowiednio Niebem i Piekłem oraz na swego rodzaju ziemi niczyjej pomiędzy nimi czyli w Limbo. Bohaterami są Świetliści - od postawionych najwyżej archaniołów do zwykłych aniołów służebnych oraz ich antagoniści Mroczni (piekielna arystokracja) i cała masa pomniejszych dżinnów.

Przy lekturze tej książki przypomniała mi się rozmowa z moim dziadkiem, który kiedyś zadał mi pytanie, czy czasami zastanawiam się o co się modlę odmawiając „Ojcze nasz”. Zwrócił mi uwagę szczególnie na wers „jako w niebie tak i na ziemi”. Fakt, że wyrwany z kontekstu ma nieco inne znaczenie, ale tu akurat jest dosyć adekwatny. Bo Królestwo bardzo przypomina nasze ziemskie warunki, a jego mieszkańców od ludzi różni posiadanie skrzydeł oraz nieśmiertelność (chociaż nie zawsze - mogą zginąć np. w czasie wojny). Aniołowie nie są wolni od słabostek, wśród których uzależnienie od wody z Lourdes czy suszonej trawki z Fatimy nie jest wcale największym występkiem. Jaldabaot jest okrutny i zawistny zaś Gabriel, aby utrzymać władzę, nie cofnie się przed układami z Lucyferem. Archanioł Rafał jest mazgajem, Daimon – Anioł Zagłady chce przejść na zasłużony odpoczynek a Asmodeusz nie radzi sobie ze swoją rozrywkową mamusią, która w jego domu urządza orgie połączone z totalną demolką. Aniołowie w poszukiwaniu ekscytujących rozrywek wyprawiają się do przedpiekla, noszą przy sobie broń a kiedy trzeba to i nie uchylają się od rękoczynów. Tak samo czynią zresztą mieszkańcy Otchłani, chociaż to akurat chyba nikogo nie dziwi.

Chociaż nie przepadam za opowiadaniami ten akurat zbiór czytało mi się bardzo dobrze.Widać, że autorka dokładnie przemyślała koncepcję swojej wizji Królestwa i Otchłani. Poszczególne utwory powstawały bowiem na przestrzeni kilku lat ale nie ma w nich, a przynajmniej ja nie zauważyłam, nieścisłości dotyczących bohaterów pojawiających się w więcej niż jednym tekście. Opisy scenerii poszczególnych wydarzeń są bardzo plastyczne, widać w nich dbałość o szczegóły i przy odrobinie wyobraźni można się doskonale wpasować w ten świetlisto-mroczny świat. Znakomita narracja, poczucie humoru, zaskakujące zwroty akcji, świetnie skonstruowani, wręcz „jak żywi” bohaterowie  – to sprawiło, że pochłonęłam tę książkę niemal jednym tchem, a po skończeniu ostatniego tekstu jęknęłam sobie z zawodem: „szkoda, że to już koniec…”. 

A teraz nie pozostaje mi nic innego tylko iść za ciosem i szukać kolejnych anielskich książek na półkach z literaturą fantastyczną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz